Komentarze (0)
Dziś są moje urodziny. Siedzę sama jak palec, bo tego widocznie chciałam. Ci, co chcieli, złożyli życzenia, prezenty dostałam, nawet Agnes była, ale mnie to wszystko nie cieszy. Nie zależy mi. Dosyć szybko wszystkich spławiłam. Potrzebuję codziennej dawki samotności. I dlatego Mario śpi dziś u taty. A ja zostałam sama w domu, z moim kompem, z papieroskami i otwartym oknem.
Kompletnie mnie dziś rozstroił Twój sms. Napisałeś i tak bardzo chciałabym zadzwonić, usłyszeć Cię... Tak bardzo chciałabym, lecz jednocześnie obiecałam sobie, poprosiłam Ciebie: zero kontaktu. Czas pokaże...
Nie wiem, czy to miłość, co to w ogóle jest miłość, zdurniałam do cna. Postanowiłam, że dlla dobra wszystkich (a przede wszystkim dla dobra Mario) wrócę do M. Spał u nas dzisiejszej nocy. Mario w środku, my po bokach. Obrączkę założyłam, jednak nie wpłynęło to na rozpiździaj w mojej głowie - jak był, tak jest.
Teraz jest wieczór. Nie myślę o nim, lecz o Tobie. Nie tęsknię za nim, lecz za Tobą. Pewnie się czujesz równie paskudnie jak ja. Albo jeszcze gorzej. Przepraszam Cię, Mao. Ja muszę tak robić. Muszę, żebym sobie kiedyś nie wyrzucała, że nie próbowałam. Żebym nie stwierdziła, że mój związek rozpadł się także z Twojego powodu. Na chwilę obecną nie widzę szans na to, abym zapałała do M. na nowo uczuciem. Nie czuję potrzeby, by był na co dzień, nie w głowie mi seksy z nim, ani przytulanki. Jednak chcę być fair (ale to chujowo brzmi), chcę dać mu szansę bycia przy nas i przekonać się, czy ja naprawdę tego nie potrzebuję. I to wszystko bez Twojego udziału.
Wyć mi się chce jak cholera, jednak zacisnę zęby i poczekkam, co mi przyniesie następny dzień. Dobranoc, Mao. Mój Mao...